Nieoficjalne związki
reklama

Związkiem nieformalnym można nazwać  każdy związek zbliżony do związku małżeńskiego, lecz nim niebędący. Według prawa polskiego, tylko związek kobiety i mężczyzny, który jest zawarty z zachowaniem odpowiednich, ustawowych wymogów (a więc we właściwej formie), może być nazywany mianem małżeństwa. Istnieją jednak sytuacje, w których dwoje ludzi decyduje się, aby ze sobą zamieszkać i prowadzić wspólnie domostwo. Takie opisywane, nieformalne związki (nazywane konkubinatem, bądź związkami wolnymi czy związkami niezalegalizowanymi) powszechnie nie są objęte ochroną prawną i niestety nie wiążą się z nimi żadne specjalne normalizacje w zakresie spraw majątkowych czy także pochodzenia dzieci – jak w przypadku związku małżeńskiego. Niemniej jednak nie można powiedzieć, by przepisy prawne w ogóle lekceważyły istnienie związków nieformalnych. Wręcz przeciwnie, prawodawca łączy z nimi czasem pewne skutki, a to dlatego, iż pomiędzy osobami będącymi w takich związkach występuje stosunek bliskości podobny stosunkowi małżonków. Stąd też nierzadko w przepisach prawa można spotkać się z terminem: osoby pozostające we wspólnym pożyciu etc. Osoby, które pozostają w nieformalnym związku nie należą więc niestety do grona przepisowych spadkobierców po zmarłej partnerce czy partnerze, nie mogą również korzystać ze wspólnego opodatkowania, czy też nie mogą wspólnie adoptować dziecka etc.

Związek nieformalny – definicja w świetle prawa

Przez ostatnie lata polski Kodeks rodzinny i opiekuńczy był dostosowany do wymogów międzynarodowych i różnorodnych uwarunkowań kulturowo-społecznych. Mimo to, polskie prawo preferuje rodzinę opartą na małżeństwie, pomijając tym samym związki faktycznego pożycia między kobietą a mężczyzną. Kodeks rodzinny i opiekuńczy nie odnosi się ani razu do osób pozostających w związkach nieformalnych, a także do rodziny tworzonej przez te osoby. Ustawodawstwo polskie nie definiuje terminu kohabitacja, konkubinat czy związek nieformalny. Pojęcie kohabitacja czy związek nieformalny zastępowane jest w prawie pojęciem konkubinatu – traktować można, więc te nazwy równoznacznie. Prawodawca częściej jednak korzysta z określeń opisowych, takich jak, osoby pozostające faktycznie we wspólnym pożyciu małżeńskim (art. 9 ust. 1 p.lok), czy też osoby pozostające we wspólnym gospodarstwie domowym (np. art. 120 & 5 kk, art. 47 & 3 k. wykr.). Według opinii M. Steff jurysdykcja nie dostosowała jeszcze norm prawnych do zaistniałego na szeroką skalę fenomenu pozostawania w związkach nieformalnych. Jednakże, to co było niemożliwe odnośnie konkubinatu na początku lat 90, teraz powoli staje się faktem – zjawisko liberalizacji prawa stopniowo rozpowszechnia się w Polsce.

Problem z jasnym określeniem konkubinatu, mają polskie Sądy. Na przestrzeni wieków niejednokrotnie podejmowały próbę zdefiniowania pojęcia. Z perspektywy czasu zauważamy, iż żadnemu nie udało się go sformułować prosto i precyzyjnie. Wydaje się, że najbardziej trafną definicje znaleźć można w Wyroku Sądu Najwyższego z 1988 roku, która stwierdza, że „konkubinat to wspólne pożycie analogiczne do małżeństwa, tyle, że pozbawione legalnego węzła. Oznacza to istnienie duchowej, fizycznej i ekonomicznej, często też majątkowej więzi (brak rozgraniczenia majątkowego obojga partnerów lub zgodne wykorzystywanie wspólnych dochodów), łączącej kobietę i mężczyznę.” Jak można łatwo zauważyć, w świetle prawa konkubinat jest związkiem quasi-rodzinnym mężczyzny i kobiety, mającym charakter więzi trwałej, choć pozbawionym konsekwencji prawno-rodzinnych. Nie jest więc dopuszczalne, nawet w drodze analogii, stosowanie wobec osób pozostających w  konkubinacie przepisów dotyczących małżeństwa. Konkubinat nie stanowi małżeństwa, nawet w momencie, gdy rodzi się dziecko, jak i nie przekształca się w nie automatycznie. Sąd Apelacyjny w Białymstoku uważa, iż w przytoczonej definicji bez znaczenia jest płeć i nie ma podstaw do stosowania odmiennych definicji konkubinatu homoseksualnego, niż ta zaprezentowana powyżej, odnosząca się do konkubinatu heteroseksualnego. W doktrynie prawa na ten temat zdania są podzielone. M. Andrzejewski oraz W. Ćwiek twierdzą, iż pożycie par homoseksualnych konkubinatem nigdy nie będzie.

Związek nieformalny w prawie polskim

Prawo rodzinne stoi na stanowisku, iż związki niesformalizowane nie są pod ochroną i opieką przewidzianą dla małżeństw. Niemniej jednak, państwo Polskie nie zakazuje powstawania innych form pożycia, aniżeli związek małżeński. Konkubinat jest przez prawo tolerowany, a niektóre jego interesy osobiste czy majątkowe są pośrednio chronione. Przepisy kodeksu opiekuńczo-rodzinnego przewidują ukształtowanie władzy rodzicielskiej u osób pozostających w konkubinacie. Władza rodzicielska występująca u kohabitantów, jest niemal identyczna jak ta w małżeństwie. Prawo rodzinne normuje stosunki pomiędzy rodzicami a dziećmi niezależnie od tego, w jakim związku się urodziło, formalnym czy nie – z tą tylko różnicą, że „dziecku urodzonemu poza formalnym związkiem nie przysługuje domniemanie pochodzenia od partnera matki”. Biologiczny ojciec, musi uznać dziecko za swoje, aby mogła zaistnieć władza rodzicielska. Rodzice niebędący małżonkami to pełnoprawni rodzice, mający równe prawa w wychowaniu dziecka. Sąd rodzinny wkracza w interesy rodzicielskie jedynie z chwilą, gdy partnerzy nie są w stanie się porozumieć, co do wykonywania władzy rodzicielskiej lub w przypadku ustaleń dotyczących dziecka, kiedy rodzice już nie są razem. Tym samym według art. 107, § 1. „jeżeli władza rodzicielska przysługuje obojgu rodzicom żyjącym w rozłączeniu, sąd opiekuńczy może ze względu na dobro dziecka określić sposób jej wykonywania”. Dziecko uznane przez ojca, może korzystać z prawa do alimentów czy do renty rodzinnej, jak i dziedziczyć po nim z ustawy – w razie niepowołania go do spadku, przysługuje mu zachowek. Pełne wyrównanie przez prawo polskie dzieci urodzonych w małżeństwie z dziećmi urodzonymi poza nim, zostało wprowadzone w 1950 roku. Zasada równouprawnienia oznacza, że pochodzenie dziecka w świetle prawa jest jednakowe.

Wielość form nieformalnych powoduje różne skutki prawne w odniesieniu do sfery stosunków majątkowych ich uczestników. Kodeks rodzinno-opiekuńczy nie reguluje przepisami stosunków majątkowych konkubentów. W tej sprawie decydują uregulowania kodeksu cywilnego – w przypadku rozpadu związku, konkubenci rozliczają się ze sobą w oparciu o jego przepisy, jako spółka cywilna. Przyjmuje się, iż podstawą do wszczęcia roszczeń są wzajemne ustalenia, czyli umowy konkubenckie. W momencie, gdy nie istnieją takie umowy stosuje się przepisy najbardziej adekwatne do danych sytuacji. Według wielu prawników, „kontrakt kohabitacyjny może być bardzo dobrym, czasowym rozwiązaniem idącym w kierunku wyjaśnienia pozycji kohabitanta w związku nieformalnym”. Umowa stanowi o legalnym powiązaniu osób kohabitujących. Sąd, bez niej, traktuje wspólnie zgromadzone dobra kohabitantów, jako własność tylko jednej osoby, mającej prawne podstawy do dysponowania nimi. Zdaniem L. Weitzman’a kontrakt pomiędzy kohabitantami powinien zawierać pewne składowe: 1) czy jeden z partnerów ma prawo do własności drugiego partnera, 2)  czy dobra zgromadzone są wspólne, czy są własnością tylko jednej osoby w związku, 3) czyje są zadłużenia i wszelakie zobowiązania, 4) który z partnerów obejmie ewentualną piecze wychowawczą i ekonomiczną nad dziećmi po możliwym rozpadzie związku. Kontrakt powinien być spisany przede wszystkim przez kohabitantów o długoterminowych wzajemnych planach oraz tych, którzy zamierzają nabywać wspólne dobra.

W rozumieniu prawa karnego osoby pozostające we wspólnym pożyciu tj. konkubenci są dla siebie osobami bliskimi – obok małżonków, wstępnych, zstępnych, rodzeństwa czy powinowatego – co rodzi wobec nich pewne skutki w postępowaniu karnym np. prawo do odmowy zeznań. Z tej racji wobec nich stosowane są przepisy o wyłączeniu urzędnika organów administracji, bądź sędziego od prowadzenia sprawy, w których stronę stanowi konkubent.

W obecnym ustawodawstwie osoby żyjące w związkach niesformalizowanych nie mają prawa w razie śmierci konkubenta do renty czy spadku (chyba, że konkubent przed śmiercią spisał testament lub wykupił polisę imienną na życie). Stanowisko takie poświadcza wyrok Sądu Najwyższego z 29 października 1998 roku (OSNAP 1999/23/760), w którym uchwala, że „istnienie konkubinatu jest pozbawione prawnej doniosłości dla uprawnienia do renty rodzinnej”. Jednakże konkubina może domagać się na drodze powództwa cywilnego renty odszkodowawczej, jeśli śmierć partnera została spowodowana przez osoby trzecie.

Związek nieformalny w prawie międzynarodowym

W międzynarodowej jurysdykcji nie istnieją klarowne normy, co do praw, obowiązków i zadań osób pozostających w kohabitacji. W większości krajów o sprawach kohabitantów decydują Sądy. Powszechnie – założenie prawne jest jedno – istnieje brak równości pomiędzy związkiem kohabitanckim a małżeńskim. Żadne państwo na świecie nie wprowadziło jeszcze ustawy, która zrównałaby te dwie rzeczywistości. Jakkolwiek, wiele krajów liberalizuje pewne przepisy. Częściowe zrównanie małżeństw ze związkami kohabitacyjnym (oraz homoseksualnymi) nastąpiło w 1999 roku we Francji, na mocy Cywilnego Paktu Solidarności Społecznej (PASC -pacte civil de solidarite). Związki kohabitacyjne, aby mogły być uznane za formalne muszą istnieć określony okres czasu tj. kilka lat. Otrzymują one bardzo dużo uprawnień zarezerwowanych niegdyś jedynie dla związków małżeńskich. W Polsce w 2002 roku w oparciu o Cywilny Pakt Solidarności Społecznej, powstał projekt ustawy zmierzający do unormowania i zalegalizowania konkubinatu. W myśl opracowanego projektu, możliwość legalizacji dotyczyła związków heteroseksualnych oraz homoseksualnych. Konwalidacja konkubinatu pozwoliłaby na wspólne opodatkowanie się pary, prawo do renty rodzinnej i spadku, oraz możliwość podejmowania wiążących decyzji za partnera (np. w przypadku pobytu w szpitalu). Zgodnie z przepisami ustawy, związek konkubencki rozpoczynałby się wspólnym oświadczeniem oby partnerów, natomiast do jego rozwiązania wymagana byłaby zgoda tylko jednego z nich. Zalegalizowanie wspomnianego projektu wymagałoby wprowadzenia wielu zmian w ustawach, a w szczególności nowelizacji kodeksu opiekuńczo-rodzinnego. Należałoby, zatem zastąpić ustawodawcze definicje małżeństwa i rodziny, nowymi definicjami, aprobującymi homoseksualizm i  konkubinat. Projekt do dnia dzisiejszego nie został uprawomocniony.

Związek nieformalny a podejście państwa

Na przestrzeni czasu można zaobserwować postępujące przeobrażenia polityki prawnej dotyczącej kohabitacji, która odchodzi od wcześniejszych dyskryminacji tych związków. A. Szlęzak wyróżnia trzy główne podejścia kształtujące sytuację prawną związków nieformalnych – permisywne, neutralne, restrykcyjne. W podejściu pierwszym zaobserwować można, analogiczne rozwiązania prawne w małżeństwie i konkubinacie. Przedstawiane stanowisko uzasadniane jest podobieństwem funkcji w obu tych formach. Wspólnymi parametrami są przede wszystkim: jakość więzi emocjonalnych, pożycie seksualne, zadowolenie ze związku, posiadanie potomstwa, stopień integracji ekonomicznej oraz pełnione role. W podejściu neutralnym „zakłada się nieistnienie dyskryminacji konkubinatu w porównaniu z małżeństwem”. W oparciu o to nastawienie można wyróżnić dwie postawy – z jednej strony stosowana jest zasada równości pomiędzy małżeństwem a związkami, a z drugiej strony używa się postulatu neutralności, który zakłada wolny wybór różnego rodzaju norm prawnych, w zależności od formy życia razem. Podejście neutralne zakłada, iż ustawodawca nie powinien ustalać jednolitego systemu unormowania wobec różnych typów związków. Inną odmianą przedstawionego podejścia jest „zostawienie konkubentów samych sobie”, by we własnym zakresie, na drodze kontraktowej, realizowali swoje prawa. Ujawnia się tu jednak podejście restrykcyjne, które stoi na straży uprzywilejowanego małżeństwa. Podejście restrykcyjne poprzez niedostosowanie prawa do wszystkich form życia, przyjmuje zasadę zniechęcenia konkubentów. To stanowisko chroni interesy małżeństwa i rodziny, przy jednoczesnym sprzeciwie dla konkubinatu.

Zdaniem W. Ćwiek w obecnych czasach nie istnieje państwo, które reprezentowałoby podejście restrykcyjne wobec związków nieformalnych – innymi słowy, żadna światowa jurysdykcja nie pozbawia w sposób zupełny praw osób żyjących w kohabitacji. Wobec tego należy wykluczyć, iż państwo Polskie prowadzi politykę restrykcyjną wobec konkubentów. Idąc dalej, można pokusić się o stwierdzenie, że ustawodawstwo polskie posiada podejście neutralne – nie dyskryminuje związków nieformalnych, ale jednocześnie odmawia jej praw zarezerwowanych dla małżeństwa.

Paradoksem wydaje się być sytuacja, że niesformalizowany związek zaczyna być przedmiotem zainteresowania państwa dopiero w momencie, gdy się kończy, a nie jakby się wydawało, gdy się rozpoczyna. Konsekwencje prawne dochodzą do głosu, gdy jeden z partnerów chce odejść – dopiero wtedy przychodzi uzmysłowienie, iż posiada się wspólne rzeczy, potomstwo, dom etc. Do sądu trafiają zdesperowane osoby, które przez lata żyły ze sobą jak „mąż i żona” i nagle zostały bez domu, środków do życia. Sąd w takich sytuacjach musi każdorazowo zbadać sytuację, czy para była w faktycznym, wspólnym pożyciu, oraz co wydaje się być najważniejsze, dokładnie zbadać ich wkład ekonomiczny w związek. Państwo reaguje w takich sprawach dopiero na wyraźne żądanie zainteresowanej strony, w sytuacji, gdy jest taka potrzeba.

Pomimo zaangażowania się autorytetu państwa w wspieranie formalnego związku, zapewniającego stabilność społeczną, nie obserwuje się spadku popularności związków nieformalnych, wręcz przeciwnie, można zauważyć tendencję wzrostową w jej rozwoju. Jej rozprzestrzenianie się sprawiło, że wielu psychologów, socjologów, prawników akcentuje potrzebę zabezpieczeń prawnych w przypadku rozpadu związku. Skoro rozpady dotyczą małżeństw, tym bardziej na brak trwałości i stabilności będą narażone związki kohabitacyjne (nieformalne).

W literaturze przedmiotu nie istnieją jednolite poglądy normujące zasady rozpatrywania konsekwencji prawnych konkubinatu. Wzrastająca skala zjawiska kohabitacji powoduje wiele problemów prawnych. Spornym wydaje się być zagadnienie, czy należy wobec konkubentów stosować przepisy prawa cywilnego czy też  regulacje właściwe dla małżonków. Przyznanie konkubentom jakichkolwiek norm prawnych stosowanych wobec związków formalnych, zdaniem Sądu Najwyższego prowadziłoby do daleko idącego usankcjonowania i wzięcia ich pod ochronę. Utworzyłoby się tym samym, drugi rodzaj związków równolegle występujących do związków małżeńskich.

reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj